W średnich miastach mieszka ponad 10 mln Polaków. Nie na wsi i nie w metropolii. W Ełku, Koninie, Suwałkach. Dużo rozmów, które słabo słychać. Oto Ula, Waldek i Wojtek - "Międzymiastowa, łączę!".
poniedziałek, 18 listopada 2013
Centrum Organizacji Partyjnych.
Ulo, Wojtku, dzień dobry :)
Pisałem ostatnio o konińskich politykach i dzisiaj, nie wiem czy dla Was czasem niestety, znowu podobny temat, bo urodził mi się w głowie pewien pomysł... Ale zacznijmy od początku. Kilka dni temu gruchnęła w Koninie wieść jaki czynsz płaci Miastu Sojusz Lewicy Demokratycznej w Koninie za wynajem całej, starej willi na Starówce. Płaci całe 100 zł (słownie: sto złotych) miesięcznie + koszty eksploatacyjne. Nie, nie jest to pomyłka, nie jest też to plotka, tak wynika z dokumentów Urzędu Miejskiego w Koninie.
środa, 6 listopada 2013
Nie wierzę politykom...
Nie wierzę politykom nie
Nie wierzę politykom
To oni oni wytyczyli granice
To oni zbudowali mur
To oni podzielili nas
To oni patrzą na nas z góry
To oni mają swoje sprawy
O których my nic nie wiemy
To oni wywołują wojny
Na których to my giniemy
Nie wierzę politykom...
Nie wierzę politykom
To oni oni wytyczyli granice
To oni zbudowali mur
To oni podzielili nas
To oni patrzą na nas z góry
To oni mają swoje sprawy
O których my nic nie wiemy
To oni wywołują wojny
Na których to my giniemy
Nie wierzę politykom...
środa, 16 października 2013
A młodzi patrzą...
Hej!!
Czytam właśnie (po raz kolejny) dyskusję jaka wywiązała się pomiędzy naszymi znajomymi po ostatnim liście Wojtka o warszawskim referendum. Czytam i zastanawiam się nad tymi wszystkimi narzędziami, które dają społeczeństwu politycy. W dyskusji zdania były oczywiście podzielone, ale nikt jakoś nie poruszył tematu, jak politycy zawłaszczają sobie te narzędzia, jak próbują je wykorzystać dla partyjnych celów, ale cały czas mówiąc, że to dla naszego dobra.
Czytam właśnie (po raz kolejny) dyskusję jaka wywiązała się pomiędzy naszymi znajomymi po ostatnim liście Wojtka o warszawskim referendum. Czytam i zastanawiam się nad tymi wszystkimi narzędziami, które dają społeczeństwu politycy. W dyskusji zdania były oczywiście podzielone, ale nikt jakoś nie poruszył tematu, jak politycy zawłaszczają sobie te narzędzia, jak próbują je wykorzystać dla partyjnych celów, ale cały czas mówiąc, że to dla naszego dobra.
sobota, 12 października 2013
dobra ekonomia
Drogi Wojtku,
Drogi Waldku.
Rok temu przez Ełk przeszła lekka burza związana ze schroniskiem w Ruskiej Wsi. Organizacje zajmujące się ochroną zwierząt zarzuciły prywatnemu właścicielowi niedostateczną opiekę nad psami i złe ich traktowanie. Zrobiły to jak to mają w zwyczaju, głośno i z przytupem. Śledziłam żonglerkę argumentami i próbę wybrnięcia z kryzysu, z którego ostatecznie nic pozytywnego nie zbudowano. Schronisko dalej prowadzi stara ekipa a wolontariusze do dziś skarżą się, że nie mogą do schroniska wejść, bo firma twierdzi, że ma swoich wolontariuszy. Chciałabym odkryć cóż to za cudowna forma własnego wolontariatu pracowniczego, ale brak mi czasu na mini śledztwo i udawanie Pani poszukującej pieska.
Napisałam wówczas maila do Prezydenta proponując utworzenie do prowadzenia schroniska Spółdzielni Osób Prawnych bądź Spółki Non Profit. Tak jak kura nie poleci, tak sektor prywatny nie zajmie się odpowiednio sprawami społecznymi. Generowanie zysku tam, gdzie go być nie powinno rodzi patologie. Kwestia cała zawiła. Podobno z powodu braku chętnych spółka była efektem „animacji” samorządowej. Trudno przychodzi mi zaakceptować taką metodę, ale no niech będzie, z tym, że z animować trzeba było powstanie firmy społecznej. Doskonałe narzędzie do zrealizowania tego i podobnych zadań. Firma taka musi się sprawozdawać i prowadzić pełną księgowość. Nie skupia się na dochodzie, bo jej zadaniem jest równoważenie przychodów z kosztami, a nawet jeżeli wypracuje nadwyżkę to prawo nakazuje dzielenie jej na właściwe fundusze lub wydanie na cele społeczne. Oczywiście jak wszędzie wiele będzie zależało do modelu zarządzania, który może być najzwyczajniej w świecie mądry bądź głupi. Prawo jednak narzuca nadzór i ograniczenia. Nie da się również nie zauważyć ogromnego pola do popisu w pozyskiwaniu dodatkowych pieniędzy przez zbiórki, projekty oraz możliwość szerokiego angażowania mieszkańców do pomocy w słusznej sprawie. Odpowiedzi na maila nie dostałam. Szkoda. Tli się w mnie ciągle refleksja, że tą kontrowersyjną ekonomię społeczną zastosowałabym we wszystkich obszarach, w których samorząd prywatyzuje usługi społeczne. A tak! Do energetyki, wodociągów, ogrzewania, śmieci, służby zdrowia itd. itp. Mało kto na tym się zna i mało kto umie tym zarządzać. Nie sugeruję spółdzielni osób fizycznych do tak skomplikowanej formy przedsiębiorstwa, ale jeżeli zwykła spółka to dlaczego nie non profit? Sprawa to wysokiej wizji, ciężkiej pracy i odwagi której ze świecą szukać w naszym ustawodawstwie. Za dużo ostrożnych nowelizacji, szczególnie w obszarze gospodarki społecznej.
I dumam sobie po roku o Ruskiej Wsi. Był błąd to nic. Był kryzys, to nic. Nie wykorzystaliśmy tego, wielka szkoda!
Drogi Waldku.
Rok temu przez Ełk przeszła lekka burza związana ze schroniskiem w Ruskiej Wsi. Organizacje zajmujące się ochroną zwierząt zarzuciły prywatnemu właścicielowi niedostateczną opiekę nad psami i złe ich traktowanie. Zrobiły to jak to mają w zwyczaju, głośno i z przytupem. Śledziłam żonglerkę argumentami i próbę wybrnięcia z kryzysu, z którego ostatecznie nic pozytywnego nie zbudowano. Schronisko dalej prowadzi stara ekipa a wolontariusze do dziś skarżą się, że nie mogą do schroniska wejść, bo firma twierdzi, że ma swoich wolontariuszy. Chciałabym odkryć cóż to za cudowna forma własnego wolontariatu pracowniczego, ale brak mi czasu na mini śledztwo i udawanie Pani poszukującej pieska.
Napisałam wówczas maila do Prezydenta proponując utworzenie do prowadzenia schroniska Spółdzielni Osób Prawnych bądź Spółki Non Profit. Tak jak kura nie poleci, tak sektor prywatny nie zajmie się odpowiednio sprawami społecznymi. Generowanie zysku tam, gdzie go być nie powinno rodzi patologie. Kwestia cała zawiła. Podobno z powodu braku chętnych spółka była efektem „animacji” samorządowej. Trudno przychodzi mi zaakceptować taką metodę, ale no niech będzie, z tym, że z animować trzeba było powstanie firmy społecznej. Doskonałe narzędzie do zrealizowania tego i podobnych zadań. Firma taka musi się sprawozdawać i prowadzić pełną księgowość. Nie skupia się na dochodzie, bo jej zadaniem jest równoważenie przychodów z kosztami, a nawet jeżeli wypracuje nadwyżkę to prawo nakazuje dzielenie jej na właściwe fundusze lub wydanie na cele społeczne. Oczywiście jak wszędzie wiele będzie zależało do modelu zarządzania, który może być najzwyczajniej w świecie mądry bądź głupi. Prawo jednak narzuca nadzór i ograniczenia. Nie da się również nie zauważyć ogromnego pola do popisu w pozyskiwaniu dodatkowych pieniędzy przez zbiórki, projekty oraz możliwość szerokiego angażowania mieszkańców do pomocy w słusznej sprawie. Odpowiedzi na maila nie dostałam. Szkoda. Tli się w mnie ciągle refleksja, że tą kontrowersyjną ekonomię społeczną zastosowałabym we wszystkich obszarach, w których samorząd prywatyzuje usługi społeczne. A tak! Do energetyki, wodociągów, ogrzewania, śmieci, służby zdrowia itd. itp. Mało kto na tym się zna i mało kto umie tym zarządzać. Nie sugeruję spółdzielni osób fizycznych do tak skomplikowanej formy przedsiębiorstwa, ale jeżeli zwykła spółka to dlaczego nie non profit? Sprawa to wysokiej wizji, ciężkiej pracy i odwagi której ze świecą szukać w naszym ustawodawstwie. Za dużo ostrożnych nowelizacji, szczególnie w obszarze gospodarki społecznej.
I dumam sobie po roku o Ruskiej Wsi. Był błąd to nic. Był kryzys, to nic. Nie wykorzystaliśmy tego, wielka szkoda!
środa, 9 października 2013
Syrenka nie ryba
Droga Ulu,
Odgrzebując moich cyników wywołujesz dyskusję o tym, czym jest cynizm, o jakim mówimy. A tu nie o filozofii miało być, więc tylko dla wyjaśnienia wytłumaczę, że przez cynika rozumiem człowieka, który odrzuca wyższe wartości w swoim działaniu i wszystkich innych o to podejrzewa. Czymś innym jest dla mnie postawa dociekliwa, krytyczna i nastawiona na zmianę ze złego na dobre. I dziś chciałem w ten deseń.
Nasz ulubiony włocławski lider Mariusz Sieraczkiewicz wrzucił dziś na fejsa informację o inicjatywie innego lidera, którego nie poznałem osobiście, ale jego dzieła śledzę i podziwiam - Marcina Dadela ze Słupska. Oto Słupsk - takie fajne średnie miasto - dwa tygodnie po Warszawie będzie miał referendum odwołujące prezydenta miasta.
Odgrzebując moich cyników wywołujesz dyskusję o tym, czym jest cynizm, o jakim mówimy. A tu nie o filozofii miało być, więc tylko dla wyjaśnienia wytłumaczę, że przez cynika rozumiem człowieka, który odrzuca wyższe wartości w swoim działaniu i wszystkich innych o to podejrzewa. Czymś innym jest dla mnie postawa dociekliwa, krytyczna i nastawiona na zmianę ze złego na dobre. I dziś chciałem w ten deseń.
Nasz ulubiony włocławski lider Mariusz Sieraczkiewicz wrzucił dziś na fejsa informację o inicjatywie innego lidera, którego nie poznałem osobiście, ale jego dzieła śledzę i podziwiam - Marcina Dadela ze Słupska. Oto Słupsk - takie fajne średnie miasto - dwa tygodnie po Warszawie będzie miał referendum odwołujące prezydenta miasta.
wtorek, 8 października 2013
Odgrzebując cynika
Halo Koledzy, Panowie, Liderzy, Nadziejo rozwoju obywatelskiego... proszę nie umierać, nie grzebać, nie zakładać bamboszy.
Owszem miastu średniemu nie pomoże malkontenctwo i narzekanie, ale nic bardziej orzeźwiającego
i rozwijającego niż konstruktywna ocena domagająca się refleksji i zmiany, gdy jest ona potrzebna.
Nikt bardziej niż miasto średnie nie chce jej słuchać. Przecież najlepiej być średniakiem, któremu trudno zarzucić zupełny zaścianek czy oczekiwać metropolitalnych cech geniuszu. Nie będzie jednak rozwoju bez zwykłego procesu napięcia, lekkiej dezorganizacji, dyskomfortu tych, którzy przywykli i czują się dobrze, w tym co mozolnie budowali. Zachęcam do cynizmu, do chłodnej kalkulacji, do głośnego wypowiadania opinii i wydawania sądów. Tak sądów, które z łatwością zapalają konflikt i są faux pas w komunikacji. Przyjdzie nam wówczas przyjmować razy zawiedzionych naszą osobą, dźwigać odrzucenie, wysłuchiwać o naszym dybaniu na władzę i niespełnionych ambicjach. Przyjdzie także czas na zmianę, bo taka kolej rzeczy. Taka pedagogika.
Może wygodnie Ci Wojtku w pięknym fotelu podczas przedstawienia, a Ciebie Waldku cieszy zgoda na konsultacje. Mój cynik, choć nie pielęgnowany ma się dobrze, tuczony kokieterią miasta średniego. Przejrzałabym budżet, zerknęła za kulisy, nie pytałabym burmistrza o zgodę na dialog społeczny tylko zaczęłabym rozmawiać. To nie rewolucja, to nie krytykanctwo, to zwykłe poszukiwanie prawdy, to prosta konsekwencja, gdy ją się odnajdzie.
Miasto Moje jestem. Czasem uśpiona, czasem zmęczona, ale nie pogrzebana.
Owszem miastu średniemu nie pomoże malkontenctwo i narzekanie, ale nic bardziej orzeźwiającego
i rozwijającego niż konstruktywna ocena domagająca się refleksji i zmiany, gdy jest ona potrzebna.
Nikt bardziej niż miasto średnie nie chce jej słuchać. Przecież najlepiej być średniakiem, któremu trudno zarzucić zupełny zaścianek czy oczekiwać metropolitalnych cech geniuszu. Nie będzie jednak rozwoju bez zwykłego procesu napięcia, lekkiej dezorganizacji, dyskomfortu tych, którzy przywykli i czują się dobrze, w tym co mozolnie budowali. Zachęcam do cynizmu, do chłodnej kalkulacji, do głośnego wypowiadania opinii i wydawania sądów. Tak sądów, które z łatwością zapalają konflikt i są faux pas w komunikacji. Przyjdzie nam wówczas przyjmować razy zawiedzionych naszą osobą, dźwigać odrzucenie, wysłuchiwać o naszym dybaniu na władzę i niespełnionych ambicjach. Przyjdzie także czas na zmianę, bo taka kolej rzeczy. Taka pedagogika.
Może wygodnie Ci Wojtku w pięknym fotelu podczas przedstawienia, a Ciebie Waldku cieszy zgoda na konsultacje. Mój cynik, choć nie pielęgnowany ma się dobrze, tuczony kokieterią miasta średniego. Przejrzałabym budżet, zerknęła za kulisy, nie pytałabym burmistrza o zgodę na dialog społeczny tylko zaczęłabym rozmawiać. To nie rewolucja, to nie krytykanctwo, to zwykłe poszukiwanie prawdy, to prosta konsekwencja, gdy ją się odnajdzie.
Miasto Moje jestem. Czasem uśpiona, czasem zmęczona, ale nie pogrzebana.
wtorek, 1 października 2013
Widoczne zmiany.
Hej, Moi Drodzy!!
Nie pisałem do Was długo. Nie będę ściemniał, że miałem tak dużo pracy... Było jej sporo, ale nie aż tyle, żebym nie miał czasu napisać do Was kilku słów. Muszę przyznać więc szczerze... ogarnęło mnie lenistwo i nawiedził brak weny. Ale bardzo chcę do Was pisać i właśnie skrobię powolutku licząc, że wena nadejdzie. Szukając jej czytam Wasze listy tutaj, a tak przy okazji wracam pamięcią do spotkania z Wojtkiem w realu. To była impreza! (Wojtek w niebieskiej sukmanie). Twój strój, przyznam szczerze, był zajefajny, przebił w każdym calu moją górniczą czapę :)
Nie pisałem do Was długo. Nie będę ściemniał, że miałem tak dużo pracy... Było jej sporo, ale nie aż tyle, żebym nie miał czasu napisać do Was kilku słów. Muszę przyznać więc szczerze... ogarnęło mnie lenistwo i nawiedził brak weny. Ale bardzo chcę do Was pisać i właśnie skrobię powolutku licząc, że wena nadejdzie. Szukając jej czytam Wasze listy tutaj, a tak przy okazji wracam pamięcią do spotkania z Wojtkiem w realu. To była impreza! (Wojtek w niebieskiej sukmanie). Twój strój, przyznam szczerze, był zajefajny, przebił w każdym calu moją górniczą czapę :)
sobota, 28 września 2013
Pogrzeb cyników (cz. 2)
Drodzy Ulu i Waldku,
Tydzień temu w moich średnich Suwałkach bawiłem się z Żoną na koncercie Raz Dwa Trzy. Widownia pełna, poziom występu absolutnie pierwsza klasa. Zdecydowanie powyżej średniej krajowej. Polecam!
Ale zaraz, zaraz... No to warto było budować to gmaszysko za 50 mln, czy nie warto? Suwalski Ośrodek Kultury z salą widowiskową na 680 miejsc i obrotową sceną otwarto oficjalnie 24 maja. Ale historia tworzenia ośrodka ma co najmniej 5 lat.
Trzy lata temu o tej porze roku były wybory do samorządu. W restauracji Gams debatowaliśmy z kandydatami na radnych na ważne dla mieszkańców tematy. Można nawet obejrzeć skrót wideo i chociaż straszna to dłużyzna, to akurat odcinek o kulturze jest w jakimś sensie proroczy.
Tydzień temu w moich średnich Suwałkach bawiłem się z Żoną na koncercie Raz Dwa Trzy. Widownia pełna, poziom występu absolutnie pierwsza klasa. Zdecydowanie powyżej średniej krajowej. Polecam!
Ale zaraz, zaraz... No to warto było budować to gmaszysko za 50 mln, czy nie warto? Suwalski Ośrodek Kultury z salą widowiskową na 680 miejsc i obrotową sceną otwarto oficjalnie 24 maja. Ale historia tworzenia ośrodka ma co najmniej 5 lat.
Trzy lata temu o tej porze roku były wybory do samorządu. W restauracji Gams debatowaliśmy z kandydatami na radnych na ważne dla mieszkańców tematy. Można nawet obejrzeć skrót wideo i chociaż straszna to dłużyzna, to akurat odcinek o kulturze jest w jakimś sensie proroczy.
czwartek, 16 maja 2013
Pogrzeb cyników (cz. 1)
Drodzy Waldku i Ulu,
Miało być o marzeniach. Nie wiem, czy marzenia w miastach średnich są jakieś bardzo różne od tych w metropoliach, więc długo myślałem, jak opowiedzieć tę historię bez truizmów i patosu. Bo różnica wydaje się subtelna.
Miało być o marzeniach. Nie wiem, czy marzenia w miastach średnich są jakieś bardzo różne od tych w metropoliach, więc długo myślałem, jak opowiedzieć tę historię bez truizmów i patosu. Bo różnica wydaje się subtelna.
niedziela, 21 kwietnia 2013
Mamy prawo wiedzieć.
Hej, moi drodzy!!
Ostatnio zapadła mała cisza na naszych łączach. Wiem, że totalnie brakuje Wam czasu, że doba mogłaby być dłuższa. Mam to samo. Wreszcie mogę chwilowo odsapnąć, dać sobie kilkudniowy urlop od wszystkiego.... Piszę do Was dzisiaj, żeby się pochwalić. Lubię się chwalić, chociaż nie zawsze tak było :). Ale właśnie półmetek osiągnął mój pierwszy w życiu projekt, który wymyśliłem od samych podstaw, zdobyłem na niego fundusze ( jeszcze raz dziękuję Ci, królu Stefanie) i prowadzę od samego początku.Z wielką dumą i radością przedstawiam Wam moje ukochane dziecko, serwis Konin: Mam Prawo Wiedzieć.To serwis o pracy konińskich radnych nad którym Akcja Konin we współpracy ze Stowarzyszeniem 61 pracowała przez ostatnie pół roku. Zanim opiszę nasz serwis będzie trochę o genezie tego pomysłu....
Ostatnio zapadła mała cisza na naszych łączach. Wiem, że totalnie brakuje Wam czasu, że doba mogłaby być dłuższa. Mam to samo. Wreszcie mogę chwilowo odsapnąć, dać sobie kilkudniowy urlop od wszystkiego.... Piszę do Was dzisiaj, żeby się pochwalić. Lubię się chwalić, chociaż nie zawsze tak było :). Ale właśnie półmetek osiągnął mój pierwszy w życiu projekt, który wymyśliłem od samych podstaw, zdobyłem na niego fundusze ( jeszcze raz dziękuję Ci, królu Stefanie) i prowadzę od samego początku.Z wielką dumą i radością przedstawiam Wam moje ukochane dziecko, serwis Konin: Mam Prawo Wiedzieć.To serwis o pracy konińskich radnych nad którym Akcja Konin we współpracy ze Stowarzyszeniem 61 pracowała przez ostatnie pół roku. Zanim opiszę nasz serwis będzie trochę o genezie tego pomysłu....
środa, 3 kwietnia 2013
Wash and Go
Moi Drodzy,
Przepraszam, że na mój list czekaliście tak długo, ale nawał pracy w zeszłym tygodniu sprawił, że ciężko mi było znaleźć chwilkę na napisanie do Was. Wiecie zapewne jak to jest, gdy znienacka wyskakują niecierpiące zwłoki sprawy: sprawozdania, CITy, przelewy, przygotowania do Walnego Zebrania w stowarzyszeniu, do tego jeszcze praca zawodowa... Chciałem napisać do Was w święta, ale postanowiłem te dwa dni poświęcić na totalny reset całego organizmu....Żeby nie zwariować... I wreszcie znalazłem czas, więc piszę... Chociaż ostatnio trudno mi zebrać myśli.Dlatego ten list to będzie takie trochę Wash and Go - wszystko w jednym.
Przepraszam, że na mój list czekaliście tak długo, ale nawał pracy w zeszłym tygodniu sprawił, że ciężko mi było znaleźć chwilkę na napisanie do Was. Wiecie zapewne jak to jest, gdy znienacka wyskakują niecierpiące zwłoki sprawy: sprawozdania, CITy, przelewy, przygotowania do Walnego Zebrania w stowarzyszeniu, do tego jeszcze praca zawodowa... Chciałem napisać do Was w święta, ale postanowiłem te dwa dni poświęcić na totalny reset całego organizmu....Żeby nie zwariować... I wreszcie znalazłem czas, więc piszę... Chociaż ostatnio trudno mi zebrać myśli.Dlatego ten list to będzie takie trochę Wash and Go - wszystko w jednym.
piątek, 22 marca 2013
Umiar kontra średniactwo
Drodzy Ulu i Waldku,
Wasze ostatnie refleksje o turystyce i jej roli w Waszych miastach przypomniały mi piosenkę Grzegorza Turnaua "Średnie miasta" (nota bene na płycie razem z jakże średnim "Kutnem").
I tak sobie myślę, jakie to prawdziwe - jest "jakiś urok" w tych naszych miastach. Trzeba jednak mieć czas, żeby się zauroczyć. Pomieszkać, pobyć, pouczestniczyć... i to się zasadniczo kłóci z tym, co większość świata rozumie przez turystykę.
poniedziałek, 18 marca 2013
Ełk koło Giżycka
Waldku.
Postawiła
mnie na nogi i owszem, ale nie kawa, a Twoje powitanie. Jak poranna harcerska
marszruta. Hej Liderzy! Niech będzie.
Zauważcie,
że miasta średnie mają zawsze dwuczłonowe nazwy: Ełk koło Giżycka bądź
Augustowa, Konin koło Lichenia, Suwałki… hmmm… koło Ełku. Jest w tym jakaś głęboka
sugestia. Miasta średnie są nieostre, pomiędzy, po drodze. W miastach średnich
rozwijają się raczej tylko podstawowe usługi jak handel, transport, łączność,
gospodarka mieszkaniowa. Ale miasta średnie mają ambicje. Marzy im się
marketing, finanse, obrót nieruchomościami, edukacja, badania naukowe,
administracja państwowa, ochrona zdrowia wychylająca się poza szpitale
powiatowe. Wiecie już skąd tyle filii uczelni wyższych, które dobrej kadry
jednak nie kształcą? Rozumiecie aspiracje parków technologicznych? Miastom
średnim marzy się również rekreacja i wypoczynek, które rozwijają się
spontanicznie w miastach dużych. A u nas jak na złość kilka knajp, trochę imprez.
Te ostatnie muszą być koniecznie masowe. Kto by chciał ryzykować małą
frekwencję i niską opłacalność. Jakąś psychologią miast średnich jest odwieczny
kompleks i dążenie do rozrostu. Ciężko o to walczymy. Czy to właściwy kierunek?
Ile z tych miast naprawdę urośnie do wielkości ponad 100 tysięcy mieszkańców? Zatrzymałabym
na chwilę mądre polityki publiczne od lat powielające te same teorie rozwoju
ekonomiczno - gospodarczego. Warto by zrobić refleksję, badania.
Zachwycasz
się Waldku możliwościami turystycznymi, ale nie jest to mocna strona mojego
miasta. Nie mamy w bezpośrednim sąsiedztwie Ełku wybitnych zbiorników do żeglowania. Mazury dla
większości to Ruciane Nida, Mikołajki, Giżycko. Zrozumiałe. Niezrozumiałe jest
jednak dla mnie patrzenie na Ełk przez pryzmat tych braków i usilna próba zrobienia
z nas Mazur jak z piosenki. Mamy tu pewną inicjatywę samorządów połączenia
Wielkich Jezior Mazurskich z Pojezierzem Augustowskim. Przez Ełk oczywiście.
Kilkanaście kilometrów kanału, czytaj „na silniku”. Koszt bagatela 600 mln zł. Pomysł
wątpliwy do realizacji od samego początku, dyskusyjny. Turystyki w naszych
strategiach więc nie brakuje. Znalazłam ją nawet w „Dynamicznej diagnozie stanu
kultury województwa warmińsko – mazurskiego” z 2012r. Zwraca ona uwagę, że w
naszych strategiach mowa o rozwoju turystki jest proporcjonalna do ilości
imprez. Turystykę chcemy rozwijać eventami. Nie będę podawać żmudnych
zestawień. Fakt jest taki, że nie zwiększają one nie tylko ruchu turystycznego,
ale i nie wpływają na budowanie kapitału społecznego. Zawsze złośliwie mówię:
władza i media się bawią. Czy można inaczej?
Natchniona jeszcze Waldkową zabawką pomyślałam:
„będę na bieżąco”! Zrobiłam przegląd stron mojego miasta i powiatu pod kątem
turystyki. Cudowne wirtualne spacery - polecam!!! Na ziemię sprowadziło mnie
vademecum turysty. Pusto. Nie skomentuję. Moich hitem zaś jest opis szlaków
turystycznych. Malutki mój konik. Luźny zbiór zebranych szlaków istniejących od
wielu lat w różnych inwentaryzacjach gmin. Pośród nich Szlak Wokół Jeziora
Selment Wielki zwany też Miejsca Pamięci, ze względu na ilość starych cmentarzy
wokół niego. Jest to jeden ze szlaków, który oznakowaliśmy 3 lata temu. Od 2
lat informuję UM i Starostwo Powiatowe, że jest to szlak czerwony, nie żółty,
że ma około 43 km nie 49, że jego przebieg został lekko zmieniony zgodnie z
zaleceniami Nadleśnictwa, by chronić miejsca zamieszkałe przez ptaka, którego
zdradzić tu nie mogę. Od 2 lat też informujemy, że te Giże opisane na stronie
UM to nie TE Giże, bo zespół pałacowo – parkowy jest i owszem, ale w Giżach
koło Olecka. Do tego ani słowa o dwóch pozostałych oznakowanych przez nas
szlakach. Morenowe Wzgórza i Wokół Łaśmiad. Westchnęłam. Śpiewam sobie w duchu
piosenkę Muńka Staszczyka „… gdy patrzę w twe oczy zmęczone jak moje, to kocham
to miasto zmęczone jak ja…”.
Ps.
Na koncercie Marii Peszek byłam obowiązkowo. Ludzi jakby mało, choć nikt nie
robił zdjęć uczestnikom obrazoburczego koncertu…. chyba….
Pozdrawiam Was serdecznie.
sobota, 16 marca 2013
Poranna kawa. Lubię być na bieżąco.
Hej, Liderzy! :)
Poranek jak co dzień. Świeżo zaparzona kawa w moim ulubionym kubku, laptop na kolanach i zaczynam przeglądać
wszystkie miejskie portale. Lubię być na bieżąco :)
wtorek, 12 marca 2013
Suwały, czyli kapcie w śniegu
Drodzy Ulu i Waldku!
Dziękuję za Wasze listy! Chciałbym i ja opowiedzieć Wam historię mojego miasta, ale nie wiem jak zacząć. Chyba najlepiej od poranka, bo dzisiejszy wyglądał podobnie jak ten 7 lat temu...
Wracałem właśnie do Suwałk. Śnieg. Dużo śniegu i dużo ciszy. A to przecież 7 rano, do pracy idę. Na wrocławskim Placu Grunwaldzkim przeciskałbym się między ludźmi, biegł na tramwaj, skacząc między kałużami w poniemieckim bruku, chwytając w locie darmową gazetę.
A tu nie idę nawet, tylko suwam się po śniegu powoli. Praca poczeka, praca nie zając.
Dziękuję za Wasze listy! Chciałbym i ja opowiedzieć Wam historię mojego miasta, ale nie wiem jak zacząć. Chyba najlepiej od poranka, bo dzisiejszy wyglądał podobnie jak ten 7 lat temu...
Wracałem właśnie do Suwałk. Śnieg. Dużo śniegu i dużo ciszy. A to przecież 7 rano, do pracy idę. Na wrocławskim Placu Grunwaldzkim przeciskałbym się między ludźmi, biegł na tramwaj, skacząc między kałużami w poniemieckim bruku, chwytając w locie darmową gazetę.
A tu nie idę nawet, tylko suwam się po śniegu powoli. Praca poczeka, praca nie zając.
Kamerun
Moi drodzy, Ulu i Wojtku.
Zastanawiam się jak pisać o Koninie? Co Wy napiszecie o swoich miastach? Czy pisać o wszystkim
czego w nim nie lubię czy może z nutką dumy, być może naciągając lekko
rzeczywistość? Czy pisać
o nowej spalarni za 300 mln. zł., w której pracę znajdzie aż sześć osób czy
może o 15% bezrobociu? Pisać o dziurawych drogach czy o nowej, pięknej,
funkcjonalnej przeprawie przez Wartę? Zachwycać się Bulwarem Nadwarciańskim za
14 mln. zł czy wkurzać się na to, że jest zawsze pusty i niewykorzystywany? Opisywać
Park 700-lecia Miasta, w którym jest 12 dużych drzew czy może raczej stary,
120-letni urokliwy Park Chopina na Starówce? Na początek opiszę Konin
niezbyt szczegółowo, tak żebyście mogli liznąć trochę atmosfery
mojej prowincji, na początek tylko taki delikatny szkic mojego miasta, tak,
żeby łatwo było mi zacząć, pozbierać myśli. Będzie dla Was na razie taki trochę
zamglony, jak o poranku, będzie tajemnicą… Powoli będę go odsłaniać...
Ełk
Halo, halo! Wojtku! Waldku!
Ełk to atrakcyjna blondynka. Szuka wysokiego bruneta, względnie szatyna. Raczej szczupłego, ale niezbyt chudego. Wiek podobno nie gra roli. Przede wszystkim jednak niech będzie przedsiębiorczy, inteligentny, błyskotliwy i odważny. Niech kreuje, roztacza wizję i ją realizuje. Niech będzie również subtelny i zasłuchany w jej potrzeby. Nie ukrywam jeszcze, że Ełk lubi poligamię. Chciałaby widzieć u siebie wielu takich mężczyzn.
Ełk jednak to przede wszystkim miasto. Moje miasto. Ładne, w północno – wschodniej części Polski, na Mazurach, nad Jeziorem Ełckim. No i jak na Mazury przystało otoczone malowniczymi morenami, jeziorami, lasami. To miasto do czasu zakończenia II wojny światowej nigdy nie było polskie. Nie było też niemieckie. Było Mazurów. Po wojnie zasiedlone ludźmi głównie ze wschodu. Ciągle szukającymi swojej tożsamości.
Ełk to atrakcyjna blondynka. Szuka wysokiego bruneta, względnie szatyna. Raczej szczupłego, ale niezbyt chudego. Wiek podobno nie gra roli. Przede wszystkim jednak niech będzie przedsiębiorczy, inteligentny, błyskotliwy i odważny. Niech kreuje, roztacza wizję i ją realizuje. Niech będzie również subtelny i zasłuchany w jej potrzeby. Nie ukrywam jeszcze, że Ełk lubi poligamię. Chciałaby widzieć u siebie wielu takich mężczyzn.
Ełk jednak to przede wszystkim miasto. Moje miasto. Ładne, w północno – wschodniej części Polski, na Mazurach, nad Jeziorem Ełckim. No i jak na Mazury przystało otoczone malowniczymi morenami, jeziorami, lasami. To miasto do czasu zakończenia II wojny światowej nigdy nie było polskie. Nie było też niemieckie. Było Mazurów. Po wojnie zasiedlone ludźmi głównie ze wschodu. Ciągle szukającymi swojej tożsamości.
Subskrybuj:
Posty (Atom)