piątek, 22 marca 2013

Umiar kontra średniactwo

Drodzy Ulu i Waldku,

Wasze ostatnie refleksje o turystyce i jej roli w Waszych miastach przypomniały mi piosenkę Grzegorza Turnaua "Średnie miasta"  (nota bene na płycie razem z jakże średnim "Kutnem").

I tak sobie myślę, jakie to prawdziwe - jest "jakiś urok" w tych naszych miastach. Trzeba jednak mieć czas, żeby się zauroczyć. Pomieszkać, pobyć, pouczestniczyć... i to się zasadniczo kłóci z tym, co większość świata rozumie przez turystykę. 

Turystyka masowa, o której marzą z pewnością właściciele 5 nowych hoteli w Suwałkach, nie uczestniczy w życiu lokalsów. To jej skaza, którą widać od Hawajów, przez Kraków, Egipt, Tajlandię, aż po Fidżi. Marny to awans, dawno już zekranizowany przez polskie kino. Więc nie żałuję, że moje miasto nie jest bardziej turystyczne. Sama Suwalszczyzna jest "turystyczna" umiarkowanie. Krótkie lato, sporo chłodu w inne pory roku decydują o tym, że kto może, ten szuka swojej niszy, swojego środowiska klientów, którzy - co pokazują wywiady i ankiety - bardzo chętnie tu wracają.

A miasto? Dla turysty spragnionego jezior, spływów czy odosobnienia między pagórami Suwałki bez przewodnika to suchar. W zeszłym roku nasze Stowarzyszenie Pastwisko.org, sympatycy i urzędnicy (co się wcale nie wyklucza, jak się okazało) zrealizowali wspólnie Suwalskie Ścieżki Kulturowe. Pierwsza ścieżka już jest, a drugą otwieramy po świętach. W ten sposób rozmiękczamy suchara. Pokazujemy to, co jest ukryte pod starym tynkiem, brzydkimi szyldami, czego jeszcze nie zepsuły plastikowe okna - klasycystyczną architekturę z XIX wieku, która w Suwałkach i innych średnich miastach zachowała się w niezmienionym kształcie i układzie urbanistycznym. Na drugiej ścieżce pokazujemy kompleks cmentarzy, na którym leżą w sąsiadujących ze sobą kwartałach wyznawcy siedmiu wyznań, trzech religii i jednego Boga. Żyli w tym mieście obok siebie i lubili się zapewne średnio, z umiarem. I być może w nieustannym poczuciu tymczasowości i zagrożenia (o czym napiszę kiedyś więcej).

Czy Suwałki były kiedykolwiek koło czegoś? Chyba tylko koło Wigier - klasztoru kamedułów, założycieli miasta oraz jeziora (które szczęśliwie zakończyło swój masowo turystyczny epizod wraz z powstaniem Wigierskiego Parku Narodowego). To z miejsc realnych, fizycznych, obiektywnie istniejących. To są inne miejsca?

Tak. Jest takim "miejscem" granica państwa. Nie istnieje fizycznie. A jednak jej działanie na psychikę, politykę, administrację jest olbrzymie. To ona decyduje o tym, że urzędnik Urzędu Marszałkowskiego nie waha się powiedzieć na konferencji pt. "Razem dla przyszłości Suwalszczyzny", że granica to nasza przewaga konkurencyjna. W swoim prywatnym teoretycznym modelu założył zapewne, że samochody ze Wschodu dojeżdżają tylko do Suwałk i z jakichś powodów boją się pojechać dalej robić biznes. Widocznie dawno nie był w białostockim Mediamarkcie.

Kiedyś Suwalszczyzna żyła ze szmuglu i te tradycje oczywiście są, ale zmieniły się realia. Czas zamienił furmanki w fury, a dukty w asfaltowe drogi. Trakt warszawsko-petersburski biegł główną ulicą Kościuszki, w podwórku dawnej poczty zmieniano konie, a podróżni zostawali na noc w licznych hotelach. Dziś każdej doby 5000 tirów, autobusy i samochody na obcych rejestracjach suną przez Suwałki jak Wisła do morza. Bez umiaru, coraz więcej, coraz szybciej, niebezpiecznie. Mieszkańcy już 20 lat czekają na obwodnicę i wydaje się, że już przywykli do pustych obietnic z Warszawy. Średnio im się chce wychodzić na ulicę pikietować, protestować, bo ignorancja władz jest dla części z nich tak nieunikniona, jak śnieg zimą. Może stąd pomysł władz samorządowych i lokalnego restauratora, żeby połączyć protest z imprezą disco-polo? Średni pomysł?

Z początku było mi głupio, bo połowa telewidzów pewnie śmieje się do rozpuku z tak groteskowej zabawy. Ale mi przeszło. Więcej niż wstydu jest we mnie nadziei, że między zgryźliwymi uwagami reporterów wychynęła na sekundę krzywda tej części kraju, którą zobaczyli inni krajanie.

To jest nadal droga z Warszawy do Petersburga. I przy okazji do trzech stolic państw Unii Europejskiej. Bo, jak pięknie to określił na rzeczonej konferencji pan Henryk Owsiejew, prezes suwalskiego Malowu: "W dobrym miejscu Europy jesteśmy! Ja spełniłem tu swoje marzenia."

Więc o moich marzeniach będzie w następnym liście do Was, drodzy Przyjaciele!

1 komentarz:

  1. "W naszej gminie liczba turystów nie spadła, wiatraki ich nie przestraszyły. Ludzie nawet specjalnie przyjeżdżają, by sobie przy nich zrobić zdjęcia."-Tadeusz Chojko,wójt gminy Suwałki. Hm.. to pokazuje jakim zaklęciem dla władz jest słowo turystyka, wszędzie da sie je podczepić-nawet pod zwykłe farmy wiatrowe

    OdpowiedzUsuń