środa, 9 października 2013

Syrenka nie ryba

Droga Ulu,

Odgrzebując moich cyników wywołujesz dyskusję o tym, czym jest cynizm, o jakim mówimy. A tu nie o filozofii miało być, więc tylko dla wyjaśnienia wytłumaczę, że przez cynika rozumiem człowieka, który odrzuca wyższe wartości w swoim działaniu i wszystkich innych o to podejrzewa. Czymś innym jest dla mnie postawa dociekliwa, krytyczna i nastawiona na zmianę ze złego na dobre. I dziś chciałem w ten deseń.

Nasz ulubiony włocławski lider Mariusz Sieraczkiewicz wrzucił dziś na fejsa informację o inicjatywie innego lidera, którego nie poznałem osobiście, ale jego dzieła śledzę i podziwiam - Marcina Dadela ze Słupska. Oto Słupsk - takie fajne średnie miasto - dwa tygodnie po Warszawie będzie miał referendum odwołujące prezydenta miasta.



Ostatnie zawieruchy i głos zabierany w sprawie referendum warszawskiego (chyba przez wszystkich świętych) były dla mnie bardziej fascynujące niż oglądanie dinozaurów w kinie 5D. Wajda, Wałęsa, premier i prezydent nie idą na referendum! I zniechęcają do tego innych. To jest fakt. Powodów podają wiele, pragmatycznych i politycznych, a jeśli którykolwiek z nich jest demokratyczny to ten, że niepójście też jest jakimś głosem.

Otóż moim zdaniem nie jest. Milczenie nie jest żadną odpowiedzią na proste pytanie. To tak na chłopski rozum. A na babski rozum - empatycznie, czule, z troską, niecynicznie - pomyśleć warto o tych 140 tys. warszawiaków, którzy pytają Cię - "Drogi sąsiedzie, co myślisz o pani prezydent?".

Ale zaraz pomyślałem, że może ja czegoś nie ogarniam? Może nadwrażliwością społeczną jest takie myślenie, że jak się nie idzie na referendum, to coś głębszego znaczy niż zwykła arytmetyka. Bo ja mam poczucie (będąc jednak trochę na uboczu koryta Wisły), że się tym samym daje sygnał sąsiadom, tym co poszli, że ich głos mamy głębiej niż Wisła w najgłębszym głęboczku. Że to taka demokracja warunkowa, trochę reality show, w którym bierzemy udział, jak nas wołają z telewizora. Najlepiej tylko regularnie co parę lat. Przywykniesz, sąsiad, jak do nowej plazmy.

Dlatego jak źródełko na rozpolitykowanej pustyni ucieszył mnie przedwczoraj głos Joanny Załuskiej z Fundacji Batorego, a dziś... Marcin Dadel.

W niedzielę syrenka warszawska ma głos. Polska słucha.

PS. Dla tych, co kolekcjonują referenda - akcent z Suwalszczyny: liderka Bożena Szulc-Busińska i referendum w Nowince. Ach, co za piękna niecyniczna historia...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz