wtorek, 12 marca 2013

Kamerun

Moi drodzy, Ulu i Wojtku.

Zastanawiam się jak pisać o Koninie? Co Wy napiszecie o swoich miastach? Czy pisać o wszystkim czego w nim nie lubię czy może z nutką dumy, być może naciągając lekko rzeczywistość? Czy pisać o nowej spalarni za 300 mln. zł., w której pracę znajdzie aż sześć osób czy może o 15% bezrobociu? Pisać o dziurawych drogach czy o nowej, pięknej, funkcjonalnej przeprawie przez Wartę? Zachwycać się Bulwarem Nadwarciańskim za 14 mln. zł czy wkurzać się na to, że jest zawsze pusty i niewykorzystywany? Opisywać Park 700-lecia Miasta, w którym jest 12 dużych drzew czy może raczej stary, 120-letni urokliwy Park Chopina na Starówce? Na początek opiszę Konin niezbyt szczegółowo, tak żebyście mogli liznąć trochę atmosfery mojej prowincji, na początek tylko taki delikatny szkic mojego miasta, tak, żeby łatwo było mi zacząć, pozbierać myśli. Będzie dla Was na razie taki trochę zamglony, jak o poranku, będzie tajemnicą… Powoli będę go odsłaniać...

Ula... wspomniałaś w swoim liście o poszukiwaniu tożsamości przez mieszkańców Ełku. Nam tutaj też jest to potrzebne. 2/3 mieszkańców osiedliło się tu w latach 70. XX wieku, wtedy Konin i jego przemysł naprawdę znaczył wiele, przyciągał do siebie. Moje stowarzyszenie szuka takich korzeni, ludzi, którzy mogą być dla innych przykładem i inspiracją. Przecież nie musimy naszych ulic nazywać imionami znanych postaci, np. takich, które Konin odwiedziły tylko raz w swoim życiu (Piłsudski, Chopin), a mają tu teraz swoje pomniki i ulice. Hm… My chyba tak jak wszyscy lubimy się tutaj "podłączać" pod znane postaci… Są bezpieczne, oswojone. Nie tak jak najbardziej znany na świeci Koninianin- Julius Fromm. Nie wiecie kim był Julius Fromm?? :) Dowiecie się wkrótce z moich listów, bo jestem jego wielkim fanem. Na pewno o nim napiszę.
Konin miał zawsze trochę pod górkę. Nawet zaborcy trafili się nam tacy, jacy nie powinni – Rosjanie. Nie żebym popierał rozbiory Polski, ale jak już zdarzyła  się nam taka, a nie inna historia, to przecież wystarczyło tak niewiele, a mielibyśmy tu tyle budynków z moim ulubionym murem pruskim. Granica między zaborami była trzydzieści kilometrów stąd. W Strzałkowie przeciągnięty był łańcuch nad drogą. Stąd nazwa, jaką często nas obdarzali Poznaniacy, którzy mieli u siebie w gospodarstwach pruski ordnung - „łańcuchy”. Dla nich byliśmy, chyba nawet jeszcze jesteśmy, dzikim Wschodem. Niekiedy nazywają nas też Kamerunem – mieliśmy kiedyś takie rejestracje samochodowe, KMR. Wielu ludzi nie przepadało za tym określeniem... Ja je bardzo lubię. Jest takie egzotyczne :) A egzotyczne jest przecież takie przyciągające. Chcę, żeby Konin przyciągał ludzi. Chcę, żeby ten wielkopolski dziki Wschód nie wzbudzał tylko uśmiechu politowania w stolicy prowincji :)
 
Często przyglądam się Koninowi znad Warty, w czasie spacerów z psem. Mam lęk wysokości, więc idealnie odpowiada mi jego położenie w Pradolinie Warty :)... Prawobrzeżne nowe miasto, wielka sypialnia z majestatycznymi wieżowcami usadowionymi na skarpie, a po drugiej stronie rzeki cicha, niewykorzystywana niestety w pełni, urokliwa Starówka. Pośrodku olbrzymie błonia. Myślę o plusach i minusach takiego położenia,  myślę jaki jest brzydki, myślę jaki jest ładny, myślę wtedy o wielu rzeczach, zastanawiam się czy mógłbym mieszkać w innym miejscu. Chyba nie… Kocham tu być. Kocham pokazywać miasto moim przyjaciołom ( mam nadzieję, że Wam, też kiedyś pokażę osobiście :D ), kocham o nim opowiadać. Mogę tak godzinami, więc przygotujcie się na wiele moich listów.

Ula... Napisałaś, że Ełk to atrakcyjna blondynka szukająca wysokiego bruneta, względnie szatyna... Konin jest ciemnym blondynem. Ale mam nadzieję, że też bywa inspirujący. I tych wzajemnych inspiracji, z tygodnia na tydzień, będzie w naszych listach coraz więcej. Z niecierpliwością na nie czekam.

serdeczności
Waldek

2 komentarze: