wtorek, 28 lipca 2015

Gotham

Ulaaaa! Wojteeeek!


Nie piszecie :( Ale wiem, że czytacie i mogę się Wam niekiedy wyżalić, więc zrobię to dzisiaj. Muszę gdzieś z siebie "ulać" wszystko co mnie ostatnio gryzie, a Wy przecież jesteście tak wdzięcznymi czytelnikami. Zacznę od piosenki i cytatu z niej, trochę (a może nie trochę?) wyrwanego z kontekstu:


Mieszkańcy tego miasta powinni zacząć się bać
Wszystkie wartości poszły się jebać...






Kilka tygodni temu, w czasie jednego ze spotkań, usłyszałem od byłego członka Akcji Konin takie słowa, a'propos Konina: Nie srajmy, za przeproszeniem we własne gniazdo. Pokazujmy pozytywne rzeczy w Koninie znajomym z kraju. Mielę sobie teraz te słowa w moim mózgu i nasuwa mi się od razu cytat z książki Detroit. Sekcja zwłok Ameryki Charliego LeDuffe'a:  ... członkowie małego, białego "środowiska artystycznego" Detroit, narzekali, że skupiam się tylko na tym co negatywne w mieście, w którym wszak tak wiele dobrego. " No bo co z galeriami, muzeami, imprezami muzycznymi? - pytali w mailach i na blogach. "Co z tymi wszystkimi dobrymi rzeczami?" Tak, to była prawda (...) Ale takie sprawy nie powinny być pokazywane jako gorące wiadomości. Takie sprawy powinny być czymś normalnym. Bo gdy to, co normalne, staje się wyjątkową wiadomością, wtedy nienormalne staje się normą. A gdy tak się dzieje, to właściwie jest już koniec. Ja taki koniec zaczynam dostrzegać w Koninie. Każe się nam tu za coś wyjątkowo pozytywnego traktować rzeczy, które w normalnych miastach są rzeczywistością - proste chodniki, obniżone krawężniki, kolejne parę metrów ścieżek rowerowych czy hucznie otwierane, zrealizowane już, projekty z Konińskiego Budżetu Obywatelskiego. Zarządzający miastem chcą żebyśmy zwykłe ich powinności traktowali odświętnie. Ale jest o wiele gorsza rzecz... bo chcą także, żebyśmy z czcią i nabożnością traktowali ich pomysły, niektóre wręcz z Księżyca. Każde wykrzywienie warg, a pilnie te wykrzywienia obserwują, traktują jak oszołomstwo, obrażają się i ... dalej brną, nie potrafiąc przyznać się do błędu. A może w swej całej zajebistości ich nie widzą? Przykładów wiele z mojego podwórka, narobię dziś we własne gniazdo. Może ktoś uniknie dzięki temu błędów naszych władz? Albo też któreś z Was napisze mi: Duczmal, przesadzasz, jesteś oszołomem i świrem. Akurat Wam uwierzę. Tylko trzy przykłady, które najbardziej mnie ostatnio gryzą...

Wspomniałem Wam w moim ostatnim liście o Bulwarze Nadwarciańskim. Miejsce do którego próbowano przyciągnąć mieszkańców Konina postawiono bez toalet. Pomysłodawca całości, radny Lipiński, stwierdził kiedyś na sesji Rady Miasta, gdy zapytano go o ten mały (sic!) brak, stwierdził, że nie przewidział tam ubikacji, bo nie był do końca przekonany czy projekt zostanie zrealizowany. I tak Bulwar przez 5 lat straszył spacerowiczów plastikowym TOI TOI. Wreszcie postanowiono coś z tym zrobić. Kosztem 1 mln zł. ( budowa Bulwaru pochłonęła 14 mln) wystawiono trzypiętrowy budynek, który niebawem zostanie otworzony. Na parterze są toalety, a na pozostałych dwóch piętrach... no właśnie - jest zgrzyt... Szumnie zapowiadano tam niespodzianki. Miała tam być kawiarnia, Centrum Informacji Turystycznej, cuda-wianki, itp. Centrum Informacji Turystycznej nie chce się tam przenieść, więc jakaś genialna głowa wpadła na  myśl utworzenia tam Centrum Informacji Miejskiej i zatrudnienie w Urzędzie Miejskim dodatkowych dwóch osób do obsługi. a wystarczyło przecież przemyśleć to wcześniej... Budynek za milion złotych nie posiada windy dla niepełnosprawnych. Niezrażony prezydent miasta, Józef Nowicki, twierdzi, że to nie problem, bo w razie czego urzędnik zejdzie do niepełnosprawnego. Wcześniej na drugim pietrze zapowiadano punkt widokowy - rozumiem, że urzędnik opowie niepełnosprawnemu jak wszystko wygląda z góry? A może przyniesie mu zdjęcia? Nie znam się na budowie domów, ale patrząc na konstrukcję, nawet taki laik jak ja, zauważa mankamenty. Chociażby wylot rynny skierowany w stronę drzwi... Nie wierzycie? Zrobiłem dziś zdjęcie:



Czy mam to wszystko przemilczeć dostrzegając pozytyw, że wreszcie jest tutaj ubikacja? Ubikacja, która raczej nie zostanie otworzona w sezonie letnim - otwarcie zapowiadane było na koniec maja.

Z ubikacji niedaleko będzie do tramwaju wodnego. Tak, Konin będzie miał tramwaj wodny! Cieszyć się? Tramwaj wodny to trochę szumna nazwa, ale niech tam...  Oto projekt:


Nie kupujemy go nigdzie. Konin rulez! Sami budujemy. Koszt? Tak do końca jeszcze nie wiadomo - 200 albo 250 tys. zł. Miasto zapowiada, że chce kupić jeszcze dwa takie. Albo trzy. Albo cztery. Śmiem twierdzić, że za 200 tys. kupilibyśmy dwie sztuki czegoś opływanego, a nie prototyp. Prototyp budowany w konińskim PKSie. Zdarzało mi się pływać, nawet po mazurskich jeziorach, i szczerze mówiąc, po spojrzeniu w dane techniczne tego cudu, włos mi się trochę zjeżył na głowie - 13 metrowy katamaran z jednym silnikiem z tyłu ?? Dwóch przepływowych tam nie widzę i coś czuję, że łatwiej zawróciłbym TIRem  na Moście Toruńskim niż TYM na naszej rzece. Dryf boczny może być dla niego zgubny, a dodatkowo TO ma wejście na pokład tylko z jednej strony, czyli dla każdorazowego zabrania na pokład turystów potrzebne będą dodatkowe manewry. Silnik benzynowy, więc plus minus 12 litrów na godzinę. Ktoś się chce założyć, że mam rację? Ale jest i pozytyw (puszczam oczko do byłego członka Akcji Konin) - TO ma ładną sylwetkę. Co prawda pasażerowie będą mieli przechlapane (dosłownie), bo pokład dla nich osłania tylko niska ścianka z przodu, ale co tam! Jest ramwaj, jest impreza! Biznesplanu na nasz tramwaj wodny też raczej nie ma. Bo jaki biznesplan przewidywałby zwodowanie TEGO na koniec wakacji? Słyszałem już, że zimą też mają odbywać się rejsy po rzece, ale to chyba twierdzenie dla rozwiania takich wątpliwości jak moje. No i jeszcze rzeka nasza... Warta. W tym roku nie da się jej przepłynąć niczym oprócz styropianu, więc uroczyste wodowanie będzie nad jeziorem. A potem się zobaczy. Może w przyszłym roku stan wody podniesie się o dwa metry? Bo jeśli się nie podniesie to kolejny obiekt, na który wstępu nie będą mieli niepełnosprawni - Bulwar jest dość wysoki. Brak słów, po prostu, brak słów.

Kuleje realizacja części pomysłów z ubiegłorocznej edycji Konińskiego Budżetu Obywatelskiego. Są duże kłopoty z ich realizacją, niektórych się nie realizuje. Czy mam mówić tylko o pozytywach, czy pytać dlaczego moje miasto nie daje rady z czymś, co urzędnicy zweryfikowali (czyli uznali, że dadzą radę) i na co mieszkańcy zagłosowali? Czy domaganie się wykonania wszystkich projektów od A do Z jest kalaniem własnego gniazda? A'propos gniazda- mój projekt do budżetu obywatelskiego - budki lęgowe dla jerzyków. Kosztorys zrobiłem zgodnie z cenami warszawskimi, myślałem, ze tam drogo jest. I co się okazuje - w Koninie takie budki są dwa razy droższe - projekt obcięto o 60%, harmonogram rozciągnięto, nie, przeciągnięto o 3 miesiące. Jerzyki już w tym roku budek nie zasiedlą, bo odlecą... Opóźnienia spowodowane były m.in. próbą uzyskania, przez wydział UM za to odpowiedzialny, pozwoleń na budowę. Nie były, jak się okazuje, potrzebne. Myślałem, że kto jak to, ale kierownik Wydziału Gospodarki Komunalnej powinien o tym wiedzieć. Albo któryś z jego pracowników. Zabrakło jednak, jak widać, kompetencji...

Przypomniał mi się jeden ze Zlotów Liderów PAFW i wieczorna dyskusja o urzędnikach w naszych miastach. Pamiętam moje i Łukasza żarty, że to inna rasa, kosmici. Chcieliśmy nawet, po kilku piwach, zakładać fundację, która miała kontakty z tą obcą cywilizacją nawiązywać.  Prawie każdy chciał być członkiem- założycielem Fundacji Inna Rasa. Niby żart, ale coś w nim było. Chyba potrzeba zrozumienia, dlaczego samorządy działają tak, a nie inaczej. I nie chodziło tu o prawo, które większość z nas ma w małym palcu, ale o mentalność. Teraz się zastanawiam czy to z moją mentalnością jest wszystko w porządku. Chciałbym w to wierzyć. Bardzo. Być może jednak się łudzę, nie wiem.

Wyszedłem na chwilę na papierosa (tak, jeszcze palę, pracuję nad tym), spotkałem kumpla, pogadaliśmy chwilę o tym, o czym teraz do Was piszę. Powiedział coś, co jest chyba diagnozą tego problemu. Powiedział: To wszystko dlatego, że władze traktują nas protekcjonalnie. Ulaaaaa! Wojteeeek! Czy jest na to sposób? Czy mam sobie dośpiewać ze Świetlikami:

Tak bardzo chciałem, żeby to miasto przetrwało
A teraz już mi się nie chce
Ja opuszczam Gotham



Serdeczności
Waldek

P.S. Natchnęła mnie do tego listu Mała Mo, która puściła mi dziś tą piosenkę. Zaznaczam to wyraźnie, bo wiem, że się ucieszy, że mnie zainspirowała :)

P.S. 2. Pozytywy z jeszcze mojego miasta w następnym liście.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz